Na co pozwalam swoim dzieciom
Często spotykam się ze stwierdzeniem, że dzieciom nie można
na wszystko pozwalać. Maluchy od początku słyszą tylko "nie wolno", "tego nie
możesz". A ja mówię nie milionom zakazów!
Choć to nie tak, że pozwalam moim dwulatkom na wszystko, to pozwalam na bardzo dużo.
Pozwalam brudzić!
– chcecie ze mną pomieszać ciasto na
naleśniki? Zapraszam. Chcecie posmarować kanapkę masłem i wszystko dookoła i
nakruszyć tam gdzie mi się nie śniło? Ok. Chcecie pomalować farbami i przy
okazji zafundować mamie sprzątanie dywanu, bo coś skapnęło? Dlaczego nie? Dzieci
muszą próbować, inaczej niczego się nie nauczą. Nabrudzą, ale z czasem
wyszlifują umiejętności. Daje sobie niepotrzebną robotę? Ale ile zyskuję
radości!
Pozwalam na samodzielność!
– chcecie same ubrać buty i
kurtki, czym skutecznie opóźnicie wyjście? Jak nie jesteśmy nigdzie umówieni i
nie zostało nam tylko 10 minut do spotkania, to proszę bardzo. Chcecie same
wybrać ubranka i porozwalać mi zawartość szafy? Dobrze, ale potem będziemy w
niej razem układać. Chcecie same odkurzać swój pokój? Bez przesady, zróbmy to
razem, tu trzymaj i lecimy. Trzeba kuć żelazo, póki gorące, może za kilka lat
im się zmienić podejście do odkurzacza ;)
Pozwalam na decydowanie o sobie!
– to chyba najważniejszy
punkt! Nie chcesz dać cioci/babci buzi? Nie dawaj! Dlaczego niektórzy każą to
dziecku robić na siłę czy nam dorosłym każe się to robić? Może dziecko się
wstydzi, a może nie lubi kogoś tak bardzo, żeby od razu go całować? Zwykłe do
widzenia jest i kulturalne i nie wywiera presji. Nie chcesz zjeść śniadania?
Nie ma przymusu, my dorośli też nie jemy jak nam każą, ale kiedy chcemy. Chcesz,
co innego na śniadanie niż siostra? Dlaczego nie? My też mamy ochotę na różne
rzeczy. Ale zanim zrobimy co innego, to
spróbuj tej rzodkiewki. Dobra? Czyli jednak też chcesz rzodkiewki? Super.
Pozwalam nie spać!
– co?! Czasami i my kładziemy się spać, a
tu nic. Owce policzone, ciepłe mleko wypite, a powieki otwarte. Opowiadam
bajki, daje buziaka do snu i tulę – rytuał, bez którego nie ma spania. Mamo,
ale ja nie chcę spać. Dobrze kochanie. To spróbuj się położyć i zamknąć oczy.
Poleż i odpocznij. Sen przychodzi sam. Wyciszenie przed snem to podstawa.
Puszczanie bajek z telewizora do snu jest u nas zakazane. Nie sprawdza się, bo
tylko pobudza dziewczynki, a nie je usypia. Czasem udało się zasnąć przy
telewizorze, ale była to o wiele dłuższa opcja i mniej rodzinna. Wieczór to
czas dla nas, nie telewizora.
Pozwalam się złościć!
– Nasze emocje muszą znaleźć upust,
nie można w sobie ich kumulować, bo to może źle się na nas odbić. Pozwalam na
złość, ale pokazuje jak ją możemy przekłuć, na co innego, od przytulenia się w
trakcie ataku złości po złość przekłuwaną w malowanie czy aktywność fizyczną. Zależy,
co kto lubi. Teraz mamy w domu okres uczenia się swoich emocji i chciałabym jak
najlepiej nauczyć córcie jak sobie z nimi radzić. A tłumienie ich, mówienie, że
nie wolno płakać czy krzyczeć, to bzdury. Wypłakać się czasem warto, a i
krzyknąć można, ważne żeby nie przeradzało się to w agresję, ale w wyładowanie
stresu. Mam nadzieję, że napisałam moją myśl zrozumiale ;)
Pozwalam się pokłócić!
– tak rodzeństwo się kłóci, bliźniaki
też, a może nawet przede wszystkim. Ona ma mojego misia, a ona mi wyrwała
stetoskop. Milion kłopotów malucha. Małe sprzeczki dziewczyny rozwiązują same,
chwilę intensywnie gadają i bawią się dalej razem z uśmiechami na twarzy,
czasem jednak trzeba interweniować. I wtedy trzeba rozmawiać, tłumaczyć i tak
do znudzenia. Jesteście siostrami, trzeba się dogadywać, nie wolno się bić… A i
najważniejsze! Po każdej kłótni muszą się przeprosić! To bardzo ważna część kończenia
sporów i dobra lekcja na przyszłość. Słowo przepraszam jest tak trudne w
świecie dorosłych, że od małego trzeba z nim oswajać.
Autor: Anna Polcyn
mam bardzo podobnie, kiedy bujam mojego synka, a on jedyne o czym myśli to wstanie i zabawa, odpuszczam, po co ? potem sam usypia bez płaczu i stresu :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre podejście, pozdrawiamy :)
UsuńMoim zdaniem zakazy są zasadne w dwóch przypadkach: kiedy chodzi o bezpieczeństwo lub uszanowanie granic innych ludzi. A jednak sporo pod to należy podpiąć. Moje dzieci mogą się kłócić, ale nie wolno im się być, kopać ani kłuć w oczka ołówkami. Mogą dobrze bawić się na placu zabaw, ale nie wolno im się tak drzec, by przeszkadzać mieszkającym wokół. Mogę biegać, ale nie w sklepie ani przez jezdnię. Mogą wyrażać swoją radość głośno i kreatywnie, ale nie śpiewając na cały głos piosenki w autobusie. Ja to jestem zwolenniczką złotego środka. Należy pamiętać, że za dużo zakazów krzywdzi i ogranicza dziecko, ale dziecko należy wychowywać tak, aby nie krzywdzilo i nie ograniczało wolności innych ludzi.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ja też nie jestem zwolenniczką pozwalania na wszystko, ale czasami rodzice ograniczają samodzielność dzieci. Czasami zupełnie nieświadomie.
UsuńMoim zdaniem każdy rodzic wie na jakim etapie jest jego dziecko i na ile można mu pozwolić i nie koniecznie każdy 5 latek może mieć pozwolone na to samo.
OdpowiedzUsuńKażdy dojrzewa, szczególnie emocjonalnie w swoim tempie. Ale proszę pamiętać, że ten artykuł nie jest o pozwalaniu na wszystko, tylko o pozwalaniu dzieciom na naukę i samorozwój.
UsuńMój dwulatek nie robi tych wszystkich rzeczy. Za to rozrzuca wszędzie zabawki i kruszy bułkami. I oczywiście zostawia wszędzie ogonki od porzeczek. Tego go chyba nigdy nie oduczę.
OdpowiedzUsuńTrzeba nauczyć sprzątać po sobie. Zacznijcie sprzątać zabawki razem. Powiedz, że je się przy stole. Wszystkiego da się nauczyć. Konsekwencja i czas to klucz do sukcesu :)
UsuńRozumiem być opiekuńczym dla dziecka. Jednak drażnią mnie osoby, które chodzą za dzieckiem i tylko mówią (w szczególności na placach zabaw) tego nie rób, tego nie dotykaj, uważaj to brudzi. Moim zdaniem powinniśmy w niektórych momentach przymknąć oko, ale oczywiście bezpieczeństwo to podstawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ZBydgoszczyDoPoznania
Jak ktoś mówi, że na placu zabaw nie można się pobrudzić, to ręce mi opadają. Ludzie jest woda są pralki, dajmy dzieciom być dziećmi :)
UsuńIdealnie napisane. Bardzo ciekawie piszesz.
OdpowiedzUsuńU nas teraz etap buntów i złości staramy się także jakoś z nią radzić :)
Dziękuję bardzo. Zapraszam do artykułu na temat radzenia sobie ze złością i buntem :) może akurat jakaś rada wam pomoże
UsuńMyślę, że to zdrowe podejście. Dziećmi co prawda trzeba się zajmować, ale trzeba dać im również odrobinę wolności.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za te słowa :)
UsuńNajważniejsze jest wyznaczanie granic, owszem wszystkiego należy dać im spróbować. Pokłócenia się i dojścia samym do porozumienia również
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńNiestety, wpis zupełnie nie dla mnie bo mnie nie interesują nawet w najmniejszym stopniu dzieci. Ale popieram to, żeby nie zabraniać dzieciakom wszystkiego, bo to co zakazane, najbardziej korci...
OdpowiedzUsuńMimo wszystko cieszę się, że zabłądziłaś na moją stronę i spodobał Ci się mój punkt widzenia ;)
UsuńJa mojej córce nie zabraniam wszystkiego wieczorem często były sceny żeby iść spać teraz mam to gdzieś to ona się rano nei wyśpi po paru dniach wszystko wraca do normy ma czas na zabawę i inne rzeczy mąż jest bardziej surowy ;d
OdpowiedzUsuńU mnie też tak jest, że z tatą jakoś grzeczniejsze są ;)
UsuńU mnie jest podobnie, mój synek uczył się obowiązków oraz samodzielności bardzo szybko, teraz mając 5 lat w przedszkolu jest w stanie zrobić dużo więcej koło siebie niż niejedno dziecko w jego wieku.
OdpowiedzUsuńBrawo dla Was! Pozdrawiamy :)
UsuńMoja córka jest już duża, nieraz ma lenia ale i tak sama dochodzi do wniosku, że trzeba po sobie posprzątać.
OdpowiedzUsuńKażdy ma lenia ;) ale widać, że dobrze wychowałaś skoro wie, co trzeba zrobić :)
UsuńMam podobne podejście do Twojego, zreszta jestem chyba dość na luzie,bo moje starszaki ze wszytskim do mnie przychodzą ( oby tak było nadal) Z tym całowanie to jakaś istna plaga! sama od zawsze nie lubiłam, nie lubię.
OdpowiedzUsuńTeż tego nie lubiłam, więc swoich nie zmuszam. Pozdrawiamy i obyś zawsze była przyjaciółką swoich dzieci :)
Usuńpowiem Ci, że warto dzieciom czasami dawać wolną rękę, bo wtedy buduje się ich i samodzielność i odwaga. Na smyczy nie ma co trzymać.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak
UsuńW sumie pozawalam na to samo, ale strasznie mnie korci, by przerwać ich kłótnie.
OdpowiedzUsuńKłótnie przerywam, na sprzeczki pozwalam, to też ważna część życia, by umiały się odnaleźć i poradzić i w takiej sytuacji :)
Usuńdzisiaj podobnie... chciałam przetrzymać małego do 12, usnął w moich ramionach, trudno, wcześniej wstanie ;-)
OdpowiedzUsuńDokładnie, czasem trzeba odpuścić, dzieci to nie zegarki ;)
UsuńMimo, że nie mam własnych dzieci wpis u tak jest pomocny. Posiadam młodszą siostrę i często gdy mi ją mam podrzuca pod opiekę staram się nią zajmować właśnie w podobny sposób który opisałaś. Niestety ludzie różnie na to reagują,co mnie dziwi. Bo w końcu jak dziecko ma się nauczyć czegoś pośród tyłu zakazów.
OdpowiedzUsuńDzieci wychowywane pod kloszem mają później trudniej, bo potem i tak się muszą wielu rzeczy nauczyć, z tym że później i jest ciężej. Dobrze, że już na tym etapie wiesz jak powinno się zajmować dziećmi :)
UsuńI mnie jest podobnie. SCegolnie że złością. To mali ludzie, który tak jak i my maja zły dzień i muszą się wykrzyczec.
OdpowiedzUsuńDokładnie ;)
UsuńDzieciom trzeba dawać swobodę, bo to uczy je samodzielnego myślenia oraz tego, że każde działanie ma konsekwencje. Jeśli cały czas mówi im się czego nie wolno, a co wolno to potem nie wiedzą co mają robić.
OdpowiedzUsuńSamodzielność to ważna sprawa. Łatwiej im też później, a nawet w dorosłym życiu
UsuńNa szczęście jeszcze nie muszę o tym myśleć ;)
OdpowiedzUsuńWiedzę zawsze warto mieć ;)
UsuńMi mama też pozwalała się brudzić i zwyczajnie odkrywać świat i dzisiaj jestem jej bardzo wdzięczna :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Twojej mamy i Ciebie oczywiście :)
Usuń