Rozszerzamy dietę
Od kiedy zacząć rozszerzanie diety? Czwarty czy szósty miesiąc? Co podać najpierw? Czy samo mleko wystarczy? Dlaczego nie chce jeść? Czemu nie robi kupy? Te i milion innych pytań często towarzyszy mamom przy rozszerzaniu diety malucha. Ja postaram się nieco rozwiać wątpliwości i nakreślić ścieżkę po świecie smaków.
Kiedy dzieci mogą jeść same, chętniej poznają różne smaki. |
To zacznijmy od początku. Przyjęło się, że
powinniśmy rozszerzać dzieciom dietę od szóstego miesiąca życia, jeżeli karmimy
piersią i od czwartego miesiąca, jeżeli karmimy mlekiem modyfikowanym. Ja
zaczęłam, a właściwie moje twixy, przygodę z jedzeniem od prawie piątego
miesiąca.
Kupować czy gotować?
Słoiczki i kaszki do zalania, to świetne
wynalazki, gdy się spieszymy. Jednak to nie samo, co domowy obiad. Sama przestawiła
dzieci na mleko modyfikowane, a teraz poucza... może i źle to brzmi...ale.
Robienie obiadków samemu, to jak zauważyłam paradoksalnie oszczędność czasu. Po
pierwsze mniej grymaszenia, bo przynajmniej moim szkrabom, domowe smakowało
lepiej. Po drugie dla siebie też musimy ugotować, więc zanim mocno przyprawimy
możemy np. rosołu odlać dla dzieci. Dwie pieczenie na jednym ogniu. A i jest
jeszcze po trzecie - domowe jedzenie jest po prostu tańsze.
Nie wszystko naraz
Jednak zanim przejdziemy od mleka do
obiadków powinniśmy wprowadzać dietę powoli, przez pojedyncze smaki. Co przy
okazji pozwoli wyeliminować alergie pokarmowe na dane składniki. Do czwartego
miesiąca życia dziecko powinno dostawać wyłącznie mleko matki lub te
modyfikowane. W piątym, szóstym miesiącu możemy wprowadzić zmiksowane warzywa i
owoce (nie cytrusy i nie pestkowe), kaszki i kleiki, zmiksowane mięso, puree
czy jajko. Od siódmego miesiąca to czas na jogurty, sery czy kefiry. Jeżeli
chodzi o napoje to woda jest tu znowu kluczowym hasłem. Warto by dzieci poznały
smak soku przecierowego (bez dodatku cukru), ale tylko 150ml na dobę (porcja
liczona, wraz ze spożytymi w ciągu doby owocami). Mimo, że takie soki dla
dzieci nie są docukrzane, mają tylko naturalne cukry, to przyzwyczajają one
dzieci do słodkiego. A wiadomo za dużo słodkiego, to nic dobrego. Woda
najlepiej gasi pragnienie i można ją stosować bez ograniczeń ilościowych i
nijak nie przyzwyczaja do słodyczy. Zamiast soków lepiej spożyć owoc, a do
picia dać wodę.
A może jednak?
Wprowadzanie nowych dań nie zawsze jest
rzeczą prostą. Czasem dziecko kręci nosem. Może mu coś nie smakuje, ale
zasmakuje za jakiś czas. A może forma podania jest nieatrakcyjna? Czasami
wystarczy przełożyć danie ze słoiczka do miseczki, kanapki czy warzywa ułożyć w
atrakcyjny obrazek na talerzu, wspólne gotowanie też może przebić mur do
niejadka.
No i najważniejsze przyzwyczajajmy dzieci
do stałych pór jedzenia, co da nam podstawę dobrych nawyków żywieniowych i
zmniejszy szansę na podjadanie. Najlepiej by dziecko dostawało 5 nie za dużych
posiłków dziennie.
Zaparcia przy rozszerzaniu diety
Czasami zdarza się tak, że gdy wprowadzamy
do diety dzieci stałe pokarmy pojawiają się zaparcia. Moja pediatra powiedziała,
że to może się zdarzyć, trzeba wtedy podawać dużo wody lub w ostateczności
posiłkować się czopkiem. Jeżeli jednak
sytuacja często się powtarza lub zaparcie trwa zbyt długo trzeba udać się do
lekarza po poradę.
A jak Wy zaczęłyście przygodę z nowymi
smakami? Dzieci chętnie jadły czy musiałyście stosować różne sztuczki?
Autor: Anna Polcyn
Bardzo fajny artykuł! Mnie to na szczęście jeszcze nie dotyczy, ale dla młodych mam na pewno będzie pomocny wpis!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pozdrawiamy i my :)
UsuńPrzy córce bardzo uważałam na to co dodaje jej do diety i w jakim czasie, niestety przy synu mi się nie udało, dostał pare rzeczy od siostry 😉
OdpowiedzUsuńTrzeba też pamiętać, że to wszystko są tylko pewne ramy, jak się lekko za nie wychylimy, to się raczej nic nie powinno stać ;) ps. Często mówią, że na pierwsze bardziej się chucha, a z drugim jest się pewniejszym :)
UsuńBardzo fajnie, opisalaś temat :) miło dowiedzieć się już na przyszłość pewnych rzeczy
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńMuszę przesłać ten artykuł koleżance, ponieważ ma swojego pierwszego dzieciaczka to chociaż będzie wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że artykuł się przydał :)
UsuńTen artykuł na razie mnie nie dotyczy, gdyż nie posiadam dziecka. Może wrócę tutaj za kilka lat
OdpowiedzUsuńStarałam się gotować chociaż nie ukrywam że sięgałam również po gotowe dania ze słoiczka
OdpowiedzUsuńJa też czasem szłam na tzw. łatwiznę, ale nie za bardzo smakowała moim szkrabom :)
UsuńJa karmiłam córkę km, więc dietę rozszerzałam jej w 5-6 miesiącu i całkiem nieźle nam to poszło
OdpowiedzUsuńSuper, że nie miało problemów z nowymi pokarmami :)
UsuńJa dietę syna rozszerzyłam w 5 miesiącu i gdy tylko posmakował pierwszych normalnych rzeczy z dnia na dzień odrzucił mi mleko całkowicie.
OdpowiedzUsuńMoje jeszcze długo piły :) W sumie bez mleka do tej pory nie zasną, choć teraz krowie piją
UsuńOjej kiedy to było gdy rozszerzaliśmy dietę oj dawno dawno :) Jednak u Nas było to małymi kroczkami, nie wszystko na raz i z umiarem, zarówno rzeczy te domowe jak i kupione w sklepie.
OdpowiedzUsuńNajlepsza metoda to właśnie małymi kroczkami :)
UsuńNie cierpiałam etapu rozszerzania diety i marchewki z buraczkami we włosach i na ścianach. Ale to i tak dla mnie pikuś przy odpieluszkowywaniu
OdpowiedzUsuńDzieci pluły? U mnie zupkami że słoika, było sprzątania. Odpieluchowywanie całe szczęście nie wyglądało najgorzej. Czasem zdarzył się wypadek, ale wtedy dziękowałam, że urodziłam się w czasach pralki i bieżącej wody ;D
UsuńRozszerzanie diety u dzieci już za nami. Moje szkraby jedzą na szczęście wszystko, chętnie poznają nowe smaki
OdpowiedzUsuńSuper i oby tak dalej, pozdrawiamy :)
UsuńNiestety, wpis zupełnie nie dla mnie. Może następnym razem trafi się jakaś tematyka, w którą się zagłębię :)
OdpowiedzUsuńZapraszam ;)
UsuńJa najpierw czytałam etykiety kupnych obiadków, apotem na ich podstawie komponowałam własne posiłki, samemu.
OdpowiedzUsuńCiekawe rozwiązanie, o takim jeszcze nie słyszałam ;)
UsuńNie znam się na karmieniu dzieci, ale siostra przeszła za moją sprawką na rozszerzoną dietę w 2 miesiącu życia jak jej wcisłem truskawkę do ust i wycyckała ją...
OdpowiedzUsuńHaha, kochane rodzeństwo ;)
UsuńNaprawdę bardzo wartościowy wpis, na pewno przyda mi się za kilkanaście lat :)
OdpowiedzUsuńJa to już nie pamiętam, a wiem że duzo się zmieniło w karmieniu dzieci. Ale fajny post.
OdpowiedzUsuńCo chwilę się zmienia, nowe badania, nowe zalecenia. Moje już mają prawie trzy lata, a już zdążyło się pozmieniać od czasu kiedy były malutkie :)
UsuńFajny artykuł, chętnie podeślę go dla mojej znajomej, która niedawno została mamą po raz pierwszy. Moje dzieci są już duże, więc temat już nie aktualny w moim przypadku.
OdpowiedzUsuńMój syn miał 3 miesiące i 3 tygodnie jak spróbował marchewki ze słoiczka. Od małego był karmiony piersią i mieszanką. Ale ogólnie uważam, że należy wprowadzać wcześniej niż po 6 miesiącu nowy pokarm.
OdpowiedzUsuń